Z raportu wynika, że jesteśmy jedną z najbardziej pracowitych nacji w Europie. Stąd zapewne nasze narodowe przygnębienie i czarnowidztwo. Przyczyną tego, że pracujemy za dużo i nie mamy czasu dla siebie, jest nasza słaba organizacja. Robimy mnóstwo rzeczy na raz i toniemy w chaosie. To z kolei sprawia, że po powrocie do domu jesteśmy co najmniej lekko zdezorientowani (żeby nie powiedzieć zagubieni). A naszym głównym terapeutą jest TV, które gada w tle i teoretycznie pomaga nam się zrelaksować i wyciszyć.
Jak temu przeciwdziałać? Spędzać więcej czasu ze sobą. Idealnym wstępem do zbudowania takiej postawy jest ćwiczenie ukorzenienia. Jest bardzo proste. Warto wykonywać je boso – tak, żeby lepiej poczuć podłoże pod stopami. Wystarczy ci krzesło i parę swobodnych minut.
1. Usiądź, zamknij oczy i rozluźnij się. Będzie ci łatwiej, jeśli weźmiesz kilka głębokich wdechów.
2. Wyobraź sobie korzenie wyrastające z twoich stóp. Zastanów się, jaki mają kolor i kształt. Zobacz, jak przebijają się przez podłogę, ziemię, skały i docierają aż do jądra ziemi. Wizualizuj korzenie, które wyrastają z ziemi i oplatają twoje stopy.
3. Pozbądź się zmęczenia i negatywnych emocji. Skieruj je do ziemi. Poczuj czystą energię, która wraca do ciebie korzeniami. Energia wypełnia i orzeźwia całe ciało.
4. Wstań i z jeszcze zamkniętymi oczami zrób kilka kroków.
O rany, świetne! Od razu się uśmiechnęłam, gdy przeczytałam, na czym polega ćwiczenie <3 Na pewno skorzystam, jeśli będę zbyt pobudzona, żeby medytować! 🙂
Daj znać, jak poszło:) Szczególnie pierwszy raz jest naprawdę wyjątkowy i dodaje energii.
Dokładnie tak. W ogóle myślę, że ludzie za rzadko korzystają z wyobraźni. Używają jej tylko przy okazji, a nie dla wyciszenia czy nawet samej frajdy jak w dzieciństwie.
Z tego wniosek, że życie nie polega na siedzeniu i ciało aż się prosi o coś więcej;)
Napisz więcej o tej sekwencji, chętnie spróbujemy.
Dzięki przyda mi się ponieważ jestem bardzo wrazliwa i latwo mnie zdenerwowac lub zasmucic..
Asia
Czas dla siebie to podstawa, a w naszej kulturze jest często definiowany jako lenistwo…
niestety, ale postaramy się trochę powalczyć z takim podejściem i promować zdrowsze nastawienie i zdrową celebrację czasu wolnego;)
A sądziłam, że ze mną jest coś nie tak, że pozwalam sobie na słodkie lenistwo i nic nie robienie. Maksymalnie ograniczam stres, nie zdążę czegoś zrobić? Trudno, nie zamierzam się spinać.
Zawsze w ciągu dnia znajduję czas dla siebie, odprężająca kąpiel, chwila z książką, czas z Mężem… na uspokojenie wyjście do lasu 🙂
Ale to prawda, że większość ludzi wciąż gdzieś biegnie pośród wszechogarniających bodźców i stresów.
Tym bardziej warto docenić i propagować podejście jak Twoje:)