Trudne dni – trudny temat i właśnie dlatego, że niełatwo o tym mówić, postanowiłam napisać tekst, który nieco odczaruje (a może właśnie zaczaruje?) menstruację. Okres to jedno ze współczesnych tabu. Wstydzimy się o nim mówić. Czasami opór jest tak silny, że nie przyznajemy się do tego nawet lekarzowi (np. dentyście), ryzykując zdrowiem. A jeśli już mówimy, to zwykle źle.
Wiele kobiet cierpiących co miesiąc uważa miesiączkę za pomyłkę matki natury. Mechanizm, w którym coś poszło nie tak, a może nawet karę? Takie podejście wzmaga tylko niechęć do tego naturalnego procesu, wywołując dodatkowe napięcie i potęgując towarzyszące mu dolegliwości. A przecież nie zawsze tak było.
W kulturach pierwotnych krew miesiączkowa często uważana była za świętą, symbolizowała bowiem życie i cykl jego odradzania. Co ciekawe współcześni naukowcy pracujący z komórkami macierzystymi często korzystają właśnie z krwi menstruacyjnej jako ich źródła. Ten typ komórek nazwano endometrialnymi od ich źródła, czyli macicy. Gdy w 2007 roku pierwszy raz je wyizolowano, był to ogromy przełom. Po pierwsze znaleziono nowe bezpieczne i bogate źródło komórek macierzystych, po drugie pozyskany w ten sposób materiał dzieli się co 20 godzin, czyli kilka razy szybciej niż te uzyskane na przykład ze szpiku. Czy świadomość tego nie poprawia wam humoru, drogie kobiety? Pokazuje to przecież, że mamy w sobie literalne źródło życia i to nawet, gdy nie rodzimy
😊
Świętość tej nielubianej współcześnie „przypadłości” wspaniale widać też w mitologiach, wierzeniach i przekonaniach najróżniejszych kultur.
Maorysi i ludy afrykańskie wierzyły, że dusza ludzka formuje się ze skrzepu krwi miesiączkowej, dlatego krwiście czerwony kolor jest dla nich święty i ma moc leczenia. Z podobnego skrzepu Wielkiej Matki według kosmologii hinduskiej powstał cały świat.
Ten sam motyw pojawia się też w mitach mezopotamskich, według których ludzkość powstała z mieszanki gliny i krwi miesiączkowej. Kobieca moc rodzenia i odrodzenia bywała obiektem zazdrości. Odyn zdobył swoją pozycję w panteonie bóstw, dzięki temu, że ukradł i wypił krew mądrości z kociołka matki ziemi. Podobną drogę do wielkości przeszedł Thor, który oświecenie i mądrość zyskał dzięki kąpieli w rzece wypełnionej krwią miesiączkową pierwszej z matek. W potężną symbolikę dotyczącą kobiecej płodności bogate są też wierzenia starożytnych Egipcjan, gdzie czerwona pętla yoni była symbolem kobiecych narządów płciowych i drogą do raju. W tej samej kulturze krew menstruacyjna była ważnym składnikiem eliksiru życia – najświętszego rytualnego napoju.
Jak widać nawet tak krótki i pobieżny przegląd pokazuje, jak potężnym płynem w świadomości ludzi była kiedyś krew miesiączkowa. I choć dziś nikt nie namawia do celebracji okresu przy pomocy „czerwonych eliksirów”, warto pamiętać, że kobieca krew niesie życie, co jest powodem do ogromnej dumy, a nie wstydu. Pomyślcie o tym, dziewczyny, w czasie „trudnych dni”. Może będą dzięki temu nieco łatwiejsze
😉
A w bonusie grafika Hani Brakonieckiej:
Łatwiejsze raczej nie będzie, ale to jest niesamowicie ciekawe co piszesz. Swego czasu bardzo się interesowałam mitologiami, ale nie spotkałam się z tymi informacjami. W sumie to fajnie wiedzieć, że ta nasza przypadłość nie jest bezużyteczna 😉
Bardzo ciekawy wpis. 🙂
Temat może jest mi obcy i mnie nie dotyczy, ale wielokrotnie poruszany z moją drugą połówka. :p
#dominik
Wow. Ciekawy wpis. Jakie są źródła Twojej wiedzy?
Tiaaa, ale w większości społeczeństw pierwotnych i religii kobieta miesiączkująca jest nieczysta. Nie można było jej nawet dotykać.
Ciekawe rzeczy
oj chyba nie w większości. Stary testament o tym mówi ale warto pamiętać że tu piszę raczej o mitach i czasach szamanizmu gdzie rola kobiety- kapłanki była kluczowa
trochę własna głowa trochę różne dziwne strony we wszechinternetach 😉
Gdy wszytsko boli trudno mysleć pozytywnie 😀
A masz może jakieś wiadomości na temat tego, czy tego rodzaju komórki macierzyste nadal są wykorzystywane i w jaki sposób? Ciekawy temat 😉 mitologia niespecjalnie mnie pocieszyła, ale tutaj, może warto trochę pocierpieć 😉