Nie przepadasz za swoją pracą. Nie dogadujesz się z szefem, narzekasz na obowiązki, atmosferę i pensję. Nie lubisz wcześnie wstawać, nie umiesz udawać, nie cierpisz poniedziałków. Powody mogą być różne, ale wszystkie drogi prowadzą do jednego rozwiązania. Rzuć ją.
Żeby rozwiać twoje wątpliwości, przyjrzymy się najlepszym, sprawdzonym sposobom na rzucenie pracy.
sposób 1 – w poniedziałek
Rzucenie pracy w poniedziałek to idealny pomysł na naprawdę udany tydzień. Jeśli już w niedzielny wieczór czujesz chandrę, ten sposób jest właśnie dla ciebie. Pomyśl tylko. Przez pierwszą połowę tygodnia będziesz mieć czas na załatwienie zaległych spraw, wyśpisz się i ułożysz plan działań. A w weekend? Może jakaś inspirująca wycieczka? Ogranicza cię tylko wyobraźnia.
sposób 2 – we wtorek
To opcja dla tych, którzy się wahają i mają trudności z podejmowaniem ważnych życiowych decyzji (szczególnie jeśli wiążą się ze zmianami). Jeśli jesteś taką osobą, nie działaj pochopnie. Skoro nie przekonują cię własne argumenty, niech przekona cię poniedziałek. Kolejny spędzony w przykrym miejscu, gdzie odbywasz swoją karę zwaną pracą.
Plusem jest to, że po podjęciu decyzji masz jeszcze prawie cały tydzień dla siebie.
sposób 3 – w środę
Rzucanie w środę ma zazwyczaj charakter impulsywny. Badania potwierdzają, że to trudny moment dla wszystkich pracowników. Szczególnie pesymiści mają tego dnia pod górkę i zawsze widzą przed sobą tę gorszą część tygodnia. Jeśli należysz do tej grupy, głowa do góry, bo nic straconego. Wystarczy, że sobie zaufasz i wykorzystasz pierwszy sprzyjający impuls. A ufam, że znajdziesz swój pretekst.
Pójdź za ciosem i po pracy wyrusz w miasto. Kto wie, co spotka cię w tym szczególnym dniu?
sposób 4 – w czwartek
Czwartkowe porzucenia bywają kłopotliwe, szczególnie, jeśli nie mamy planów na weekend. Myślę, że jest to opcja dla osób, które lubią brać rzeczy na chłodno i czerpać satysfakcję z dobrze przygotowanych akcji. Takie osoby zazwyczaj już na początku tygodnia podejmują decyzję o odejściu. Chcą jednak ostatni czas spędzony w pracy poświęcić na przygotowanie odejścia oraz jego celebrację. Ostatnie rozmowy, ostatnie żarty, ostatnia kawa.
Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, warto później wyskoczyć gdzieś ze znajomymi i dać się porwać przygodzie.
Czyli przedweekendowy bilet dla spóźnialskich. Nie martwcie się – dla takich jak wy zawsze znajdą się miejsca. Piątek to bardzo przyjemny dzień, więc czemu nie uczynić go jeszcze lepszym i nie zrobić sobie tej niespodzianki? Takie spontaniczne odejście oczyszcza. Zobaczysz nowe szanse i poczujesz ulgę. Weekend, u którego progu stoisz, będzie pełen magii i radości.
Jeśli się śmiejesz, to dobrze. To znaczy, że podchodzisz do swojej pracy z dystansem.
Jeśli nie – wybierz swój sposób.
Hehe, rzucałam pracę już dwukrotnie, ale teraz nie pamiętam jaki to był dzień 😉 Dzień jak dzień, najważniejsze, aby była to przemyślana decyzja 😉
pozdrawiam serdecznie!
Dokładnie, liczy się efekt;)
Muszę podrzucić sąsiadowi 🙂 Często zmienia prace, może zauważy jakiś schemat 😉
Mój ostatni dzień w pracy był w piątek. By nowy tydzień rozpocząć bez "balastu" 😉
i jaki weekend przyjemny;)
ciekawe, czy można się uzależnić od rzucania pracy;)
Haha w końcu znalazłem normalną pracę a tu taki tekst :D. W poprzednich czułem się źle i to fakt trzeba było je rzucić, trzeba sobie wybrać dobrą ścieżkę kariery inaczej będziemy tylko tracić czas.
zgadza się, choć rzeczywiście trzeba ich trochę rzucić, zanim znajdzie się tę jedyną;)
Hmmm od 10 lat na własnej działalności – nawet nie mogę nawymyślać szefowi 😀 😀 😀