Strona głównaciekawościMIKROKOSMOS: Auroville - pogoń za utopią

MIKROKOSMOS: Auroville – pogoń za utopią

Piaszczysta równina na południu Indii, rok 1968. W czasie uroczystej ceremonii pod samotnym drzewem złożono ziemię ze 124 krajów, by stały się podstawą Auroville, miasta bez rządu i bez religii, enklawy wolności.
Nie doszłoby do tego gdyby nie spotkanie dwóch niezwykłych osób – Aurobindo Ghosha i Mirry Alfassy. Mistrza i uczennicy.

źródło www.auroville.org

Auroville – początki

On, urodzony w Kalkucie, w młodości działacz polityczny, który za swoje niepodległościowe poglądy dotyczące Indii trafił do więzienia. Pobyt tam wykorzystał na rozwój duchowy i zgłębianie indyjskiej spuścizny kulturowej. Po wyjściu z więzienia w 1910 zaczął publikować teksty o jodze, znaczeniu Wed, duchowym dziedzictwie Indii oraz koncepcjach unifikacji ludzkiej rasy w miesięczniku „Arya”. Szybko zgromadzili się wokół niego młodzi ludzie łaknący takiej wiedzy. W taki sposób narodziła się aśrama (pustelnia) Sri Aurobindo.
Mirra Alfassa, uduchowiona malarka, trafiła tam po raz pierwszy w 1914 roku. I choć wojna zmusiła ją do powrotu do ojczystej Francji, w 1920 wróciła do Indii na stałe, wiedząc już, że Aurobindo jest jej przewodnikiem duchowym. To pod jego wpływem powstał pomysł stworzenia miasta, w którym ludzie będą mogli żyć swobodnie bez żadnej władzy zwierzchniej i poświęcać czas i energię na rozwój osobisty. Tak właśnie powstało Auroville i o dziwo istnieje do dziś.
źródło www.gazeta.pl

Jak funkcjonuje utopijne miasto?

Choć początki nie były łatwe, zdeterminowana grupa entuzjastów z czasem zamieniła fragment pustyni w zalesiony teren zdatny do zamieszkania. Docelowo pas lasu ma objąć całe miasto, ale już teraz na tym terenie rosną ponad 2 miliony drzew. W 2008 roku zakończono pracę nad najważniejszym budynkiem w mieście – Matrimandirem. Jego ogromna, złota kopuła jest dziś symbolem tego miejsca. Czemu służy budynek? Jest to miejsce, gdzie mieszkańcy mogą w spokoju i odosobnieniu zajmować się najważniejszym zadaniem, czyli rozwojem duchowym. Każdy podąża tu własną ścieżką. Budowla ma kształt kwiatu o dwunastu płatkach. Każdy z nich symbolizuje boską świadomość. Nie ma tam żadnych symboli religijnych, kadzideł czy medytacji. Jest tylko półmrok i strużka światła wpadająca tam w dzień i w nocy.
Tyle według Matki powinno wystarczyć.

Wraz z budową Matrimandiru w mieście powstawały domy i ulice. Plan naszkicowała Mirra, do dziś nazywana w Auroville Matką. Kształt kwiatu o czterech płatkach architekt Roger Anger przekształcił w galaktykę, zachowując podział na cztery strefy: kulturalną, mieszkalną, industrialną i międzynarodową. Geograficznym centrum Auroville, a zarazem jego duszą, miał być Matrimandir.

W praktyce stawiane na początku proste chatki z czasem zamieniano na mieszania z dostępem do kanalizacji i bieżącej wody. Pomagali w tym głównie przyszli mieszkańcy w większości nie posiadający wiedzy budowlanej. Mimo to udało się i dziś w tym mieście-marzeniu mieszka ponad 2 tysiące osób, które są jednak mocno osadzone w rzeczywistości.

Parlament Indii w 1988 roku nadał miastu akt fundacyjny i zgodził się na jego niezależność. Dziś porządku w Auroville pilnują dwie rady, administracyjna i doradcza, a jej członkowie są wybierani spośród mieszkańców miasta.
Choć docelowo Auroville ma być niezależne ekonomicznie i radzić sobie w ogóle bez pieniądza, na razie wciąż jest powiązane z gospodarką Indii. Mieszkańcy pracują w obrębie miasta i na jego rzecz, wciąż posługując się walutą państwową. Co jednak ciekawe tylko największy sklep w mieście ma ustalone ceny. Reszta zakładów usługowych funkcjonuje na zasadzie cen umownych lub wymiany, więc do ideału jest coraz bliżej.

Pieniądze i biurokracja

Żeby się tu osiedlić potrzeba sporo samozaparcia i pieniędzy. Aby stać się pełnoprawnym mieszkańcem trzeba mieć za co wybudować sobie dom i kupić samochód niezbędny do poruszania się po rozproszonym mieście.
Procedura trochę trwa. Nowo przybyły pracuje najpierw na rzecz społeczności jako wolontariusz. Jeśli po takim okresie próbnym nadal chce tu mieszkać, powinien postarać się o wizę. Dzięki niej może uzyskać najpierw status gościa, a później nowo przybyłego, by na koniec zadomowić się tu na stałe.
Choć wbrew pierwotnym założeniom mieszkańcy Auroville nie są wspólnotą nie mającą przed sobą tajemnic, to wszyscy spotykają się trzy razy dziennie na wspólnych posiłkach. Moim zdaniem ten prosty zwyczaj niesamowicie jednoczy ludzi. Pomaga nie tylko zacierać różnice ekonomiczne. Jest czymś pierwotnym, stadnym.

Ideę całkowitej wolności trudno też pogodzić z systemem edukacji. Z tego powodu przez wiele lat w Auroville nie było szkół. Dziś jest ich kilka i chodzą do nich głównie dzieci kształcone w klasycznym systemie, tak by móc później kontynuować naukę na którejś z indyjskich uczelni. Alternatywą dla nich jest tak zwana 'Ostatnia Szkoła’, która zgodnie z naukami Aurobindo Ghosha, nie przeprowadza żadnych sprawdzianów i nie ogranicza wolności ucznia w jego drodze do poznania. Miasto nie odgradza się od świata zewnętrznego żadnym murem, więc można też uczęszczać do którejś ze szkół poza jego obrębem.

źródło www.adventuresofagoodman.com

Jak widać nie jest łatwo wprowadzać utopijne idee w życie, ale na szczęście są ludzie, którzy się nie poddają. To miejsce w Indiach jest realną szansą na zbliżenie się do ideału i życie wśród ludzi o zupełnie innych wartościach niż te znane naszej kulturze. Czy warto zdecydować się na taki wysiłek i żyć wśród nich? To dość osobiste pytanie. Mnie nazbieranie pakietu na start w utopii zajęłoby z 5 lat. Może warto zacząć?

Poprzedni artykuł
Następny artykuł
ZOBACZ TAKŻE

40 KOMENTARZE

NAJPOPULARNIEJSZE

ŚWIEŻE KOMENTARZE