Strona głównacelebracjaWpływ głodówki na ciało i umysł

Wpływ głodówki na ciało i umysł

Posty i głodówki są znane ludzkości od wieków. Stanowiły ważny element w praktykach joginów czy szamanów. Przez tych drugich były szczególnie chętnie stosowane w ramach terapii uzdrawiających. Za kolebkę głodówki leczniczej uznawane są co prawda starożytna Grecja i Egipt, ale wiemy, że stosowano ją również w leczeniu ciężkich chorób w Indiach. Co ciekawe największą nowożytną dokumentacją „leczenia głodem” dysponują Rosjanie. Przeprowadzili oni też największą liczbę badań i doświadczeń związanych z głodówkami leczniczymi. To właśnie tamtejsi badacze zanotowali przypadki remisji lub wyleczenia niektórych chorób psychicznych po zastosowaniu racjonalnego postu. Do dziś metoda ta jest tam bardzo popularna i nazywana często „operacją bez skalpela”. Nadal więc głodówkom przypisuje się właściwości prozdrowotne i głęboko oczyszczające organizm Rzeczywiście układ pokarmowy jest jedynym, którego funkcjonowanie możemy kontrolować w tak znacznym stopniu lub wręcz zatrzymać w czasie ścisłego postu. Czy jednak prosta teoria mówiąca, że odciążone od pokarmów ciało regeneruje się i uzdrawia ma potwierdzenie w rzeczywistości? A jeśli nawet, to czy cały proces ma tylko dobroczynne skutki?

Eksperyment głodowy w Minnesocie
   
Dobrym punktem wyjścia dla tematu głodu będzie doświadczenie przeprowadzone w 1944 roku w Stanach Zjednoczonych. Młody profesor i konsultant Departamentu Wojny, dr Ancel Keys z grupy 200 ochotników wybrał 36 zdrowych mężczyzn i poddał ich rocznemu eksperymentowi głodowemu.  W obliczu wojny i wyniszczonej nią Europy niedożywienie było coraz poważniejszym problemem. Badanie miało na celu pokazać jego krótko i długofalowe konsekwencje, by dzięki temu skuteczniej je łagodzić. Co ciekawe większość badanych odbywała Civilian Public Service, czyli ówczesną alternatywną dla wojskowej służbę w cywilu. Tacy rekruci pracowali zwykle na farmach lub w urzędach publicznych. Ochotnicy byli więc w dużej części pacyfistami, zmotywowanymi, by w ten sposób przysłużyć się nauce. Dzięki starannej selekcji wybrano osoby stabilne psychicznie. Obiektywnie rzecz biorąc nie byli oni głodzeni na żadnym etapie doświadczenia.
Składało się ono z czterech faz:

1. Etap kontrolny – przez 12 tygodni, wszyscy otrzymują te same posiłki, około 3210 kcal dziennie.

2. Głodówka trwająca 24 tygodnie. W tym czasie racje obcięto o połowę.
Uczestnicy badania spożywali 1600 kcal w formie dwóch prostych posiłków dziennie.

3. Faza ograniczonej rehabilitacji – 12 tygodni.  Dla sporej części badanych najtrudniejszy moment. Podzielono ich w tym czasie na cztery grupy – każda na innej diecie.

4. Nieograniczona rehabilitacja – trwająca 8 tygodni ostatnia część eksperymentu w której badani mogli jeść co chcieli i ile chcieli. Naukowcy ograniczyli się w niej do obserwacji.

Wspominaliśmy już, że poddani eksperymentowi mężczyźni nie głodowali. 1600 kcal, które otrzymywali na etapie postu, to norma dla większości diet. Mimo to już pierwsze tygodnie na ograniczonych racjach ciężko odbiły się na stanie psychicznym grupy. Początkowa ogólna apatia szybko przerodziła się w agresję i nieufność. Część badanych zaczęła jeść w ukryciu, a to nie jedyna zmiana, jaka zaszła w ich stosunku do jedzenia. W wielu dziennikach, które w czasie eksperymentu obowiązkowo prowadzili ochotnicy, ten temat przewija się wręcz obsesyjnie. Podobnie było z rozmowami. Po zakończeniu doświadczenia część z nich ze strachem wspominała okres głodówki, gdy pożywienie stało się jedynym sensem i treścią życia. Można założyć, że była to naturalna reakcja w warunkach badawczych, gdzie uczestnicy byli pozbawieni prywatności, jadali wspólnie, a ich codzienna aktywność pozostawała mocno kontrolowana. Może właśnie dlatego jeszcze trudniejszy okazał się następny etap, kiedy jadali więcej, ale nie po równo i nie to samo. Było to tak frustrujące, że w tym właśnie czasie doszło nawet do wypadku samookaleczenia.
Badanie jako całość pokazuje więc nie tylko fizyczne i psychiczne, ale również społeczne czy interpersonalne skutki długotrwałego niedożywienia. Wzbogaciło też znacząco wiedzę współczesnych badaczy i przyczyniło się do opracowania skutecznych metod odkarmiania głodujących.

Głodówka na życzenie

Doświadczenie przeprowadzone w Minnesocie jasno pokazuje, jaki wpływ na nasz stan psychiczny może mieć głód. Wiemy też, jak wyniszczająco, szczególnie na dłuższą metę, działa na ciało. Lekarze od lat jednogłośnie przestrzegają przed głodówkami. Skąd więc tylu zwolenników takiej metody leczniczej?
Już na wstępie wspomnieliśmy, że ścisłe posty są mocno zakorzenione w pierwotnych praktykach duchowych. Zupełne powstrzymywanie się od jedzenia było w nich nie tylko czasem oczyszczenia i wyciszenia, ale i próbą woli. Co ciekawe również współcześnie w relacjach z głodówek przewija się motyw sytuacji granicznej, wynikającego z niej przewartościowania i ogromnej satysfakcji z zapanowania nad własnym ciałem. Czy jest to jednak przede wszystkim bezpieczne? Okazuje się, że nie dla każdego. Do najważniejszych przeciwwskazań dla głodówki leczniczej należą: niedowaga, wiek rozwojowy, okres ciąży i karmienia piersią, niektóre choroby serca i stałe przyjmowanie leków. To ostatnie wyklucza często również osoby leczące się psychiatrycznie. Bardzo ważnym dla zdrowia czynnikiem jest również długość planowanego postu. Jednodniowe głodówki mające na celu pozbycie się nadmiaru wody z organizmu i odciążenie układu pokarmowego może stosować prawie każdy dorosły. Lecz do przerwy od jedzenia dłuższej niż jeden dzień należy się przygotować. A co podkreślają naturopaci, jeśli planujemy taki post po raz pierwszy, trzeba to robić pod opieką lekarza. Radzi to też Małachow, rosyjski uzdrawiacz i autor wielu poczytnych książek o głodówkach oczyszczających. Jego zdaniem pierwsza głodówka nie powinna trwać dłużej niż 5 czy 6 dni – do pierwszego przełomu kwasiczego. Co to takiego? Sprawdźmy, analizując stan ciała i umysłu w czasie pełnej głodówki. Jej długość to kwestia indywidualna, jednak entuzjaści długich postów przekonują, że pełen cykl daje trwałe efekty i może wyleczyć nawet choroby przewlekłe.

Okres przygotowawczy, najlepiej zaczynać wczesnym latem, gdy mamy najłatwiejszy dostęp do świeżych owoców i warzyw. Powinien on trwać minimum 2 tygodnie. W tym czasie wykluczamy stopniowo z jadłospisu mięso i nabiał. Ostatnie dni dobrze przeżyć na diecie owocowo-warzywnej lub samych sokach. Dzięki temu pierwszy etap będzie łatwiejszy. Nie oznacza to jednak, że pójdzie gładko i warto szczególnie na początku przygotować się na nieprzyjemne objawy. Rozdrażnienie, spadek energii i nastroju może pojawić się już na etapie diety redukcyjnej, szczególnie u osób, które do tej pory nie ograniczały w żaden sposób spożywania produktów odzwierzęcych. Pierwsze dni postu utrudnia dodatkowo oczywisty głód. U każdego z nas uczucie to łączy się automatycznie ze złością, wahaniami nastrojów i sporą drażliwością. Aby złagodzić te symptomy, warto, na ile to możliwe, ograniczyć kontakt z jedzeniem. Pomaga też woda, umiarkowany ruch, konieczne w głodówce lewatywy i, jak twierdzą zaprawieni w postach, urynoterapia. Nie warto jej jednak stosować bez odpowiedniej wiedzy na ten temat.
Okres pobudzenia pokarmowego, gdy opisane wyżej symptomy szczególnie nam dokuczają, trwa na szczęście krótko. W tym czasie możemy jednak tracić do kilograma dziennie, również przez to, że z ciała usuwany jest sód oraz nadmiar wody. Przez ten czas przemiana białkowa normalizuje się i znikają obrzęki. W organizmie zachodzą też zmiany hormonalne mające dostosować ciało do braku pożywienia. Gwałtownie skacze poziom hormonu wzrostu oraz substancji odpowiedzialnych za rozkład cukrów w wątrobie.  Procesy te powodują, że po dwóch czy trzech dniach uczucie łaknienia słabnie, a z czasem zupełnie zanika. Wielu głodujących doświadcza wtedy wzrostu energii. Nastrój się stabilizuje, a nasz organizm wchodzi w rytm postu.
Drugi etap głodówki, czyli „narastająca kwasica”, trwa kilka dni i kończy się pierwszym przełomem kwasiczym, który pojawia się między szóstym a dziesiątym dniem całego procesu. W tym czasie głód już nam tak nie dokucza, wzrasta za to uczucie pragnienia. Objawy fizyczne kwasicy, jakich możemy się spodziewać, to nudności (szczególnie po wypiciu większej ilości wody na raz), bóle i zawroty głowy oraz osłabienie. Skóra i wargi stają się suche, a na języku pojawia się charakterystyczny biały nalot. W żołądku zatrzymane zostaje wydzielanie kwasu solnego, przenikają więc do niego nienasycone kwasy tłuszczowe i białka. Te pierwsze pobudzają produkcję cholecystokininy, to między innymi dzięki niej w tym czasie tak intensywnie wydzielana jest żółć i oczyszcza się wątroba.
Sam przełom kwasiczy to nagłe, krótkotrwałe pogorszenie samopoczucia, wynikające nie jak się sądzi z zakwaszenia organizmu przez ciała ketonowe, powstające w wyniku spalania tłuszczów. A jeśli nawet, to tylko po części. Kryzys spowodowany jest głównie rozpoczętymi już wcześniej procesami detoksykacji. Zachodzi jednak i inna ważna zmiana. W tym czasie organizm przechodzi z odżywiania zewnętrznego na autotrawienie, jeszcze skuteczniej pozbywając się tego, co zbędne. W przebiegu pełnej głodówki mogą wystąpić aż trzy takie kryzysy. Przez naturopatów każdy z nich kojarzony jest z coraz głębszymi procesami oczyszczania i samoleczenia organizmu. Rzeczywiście już w pierwszym, zwykle najcięższym uwalniane zostają złogi i odzywają się ukryte stany zapalne. Na tym etapie u osób borykających się z nadwagą spalany jest tłuszcz. Ciała osób szczupłych przetwarzają w tym czasie zbędne lub zmienione chorobowo komórki.

Znaczna poprawa samopoczucia oznacza koniec przełomu. Może, ale nie musi być to najcięższy okres głodówki. Im lepiej się do tego przygotujemy, tym mniej toksyn będzie miał do usunięcia nasz organizm.
Dojście do tego etapu i kontrolowany powrót do jedzenia zalecane jest przy pierwszych postach. Jeśli w tym momencie jesteśmy gotowi dalej głodować, drugiego przełomu możemy spodziewać się dopiero około dwudziestego dnia i przechodzi się go zwykle dużo łagodniej. Ponieważ nastrój i funkcjonowanie stabilizują się, nie warto spodziewać się ani dużych kryzysów, ani zastrzyków energii i euforii pierwszych dni. W tym momencie, aby maksymalnie wykorzystać prozdrowotne właściwości głodówki racjonalnej, niezbędna jest dyscyplina. Skubnięty w ukryciu najmniejszy kęs wznawia perystaltykę jelit i przestawia organizm na tryb zewnętrzny. Takie rozchwianie może być niebezpieczne dla organizmu i zdecydowanie niekorzystnie wpływa na cały proces. Na tym etapie bardzo ważna jest też zarówno samoobserwacja, jak i okresowa kontrola lekarska. Podczas pełnej głodówki należy przynajmniej raz zrobić badania krwi i moczu oraz badania EKG według wskazań.
Wysiłek się opłaca. Ostatni z przełomów jest zdaniem wielu w stanie wyleczyć choroby przewlekłe i odmłodzić nasze ciało o kilka lat. Aby się o tym przekonać, trzeba jednak powstrzymać się od jedzenia na ponad dwadzieścia dni. Wyraźnym znakiem zakończenia pełnej głodówki jest powrót łaknienia. Z języka powinien zniknąć też biały nalot. Wiele osób właśnie w tym momencie doświadcza stanów euforycznych i swoistego olśnienia, do którego dążyli zarówno szamani, jak i starożytni grecy. Dalsze głodowanie może jednak doprowadzić do nieodwracalnych zmian w organizmie i w skrajnych przypadkach skończyć się śmiercią. Koniecznie więc jest przyjmowanie posiłków, stopniowo wprowadzając kolejne grupy produktów.  W czasie dobrze prowadzonej głodówki żaden z przełomów kwasiczych nie zagrozi naszemu zdrowiu. Odpowiednie nawodnianie i konieczne w czasie głodówki lewatywy znacznie łagodzą nieprzyjemne objawy. Jak na tak długie powstrzymywanie się od jedzenia reaguje umysł? Wraz z poprawą samopoczucia po przełomach pojawia się stabilny nastrój. Osoby praktykujące głodówki zgodnie przyznają, że gdy ciało wejdzie w rytm postu, umysł oczyszcza się i wycisza. Mimo okresowego osłabienia pojawia się też motywacja do działania i przyjemne uczucie lekkości ciała i ducha. Takie samopoczucie towarzyszy nam zapewne również w okresie adaptacji pokarmowej, na którą trzeba poświęcić tyle samo czasu, ile na sam post.

Mimo kontrowersji i mitów, jakie narosły wokół głodówek, te racjonalne mają zdecydowanie pozytywny wpływ na nasz organizm. Jeśli nie dotyczą nas wymienione na wstępie przeciwwskazania, warto rozważyć tę metodę bioodnowy, niekoniecznie i nie zawsze w pełnym cyklu. Ciekawą alternatywą są okresowe redukcje wybranych grup produktów i krótkie głodówki. Obojętnie na jaką formę się zdecydujemy, kluczem do sukcesu są wiedza, samoświadomość oraz dyscyplina.  Bo dobrze przeprowadzona głodówka może, jak widać, dosłownie odjąć nam lat.

ZOBACZ TAKŻE

NAJPOPULARNIEJSZE

ŚWIEŻE KOMENTARZE