Wiecie, że jest płyta, na której Grechuta śpiewa piosenki z polskiego musicalu z tekstami Witkacego? I to w towarzystwie zespołu Alibabki czy Maryli Rodowicz. Ciężki metafizyczny język z 622 upadków Bunga i dramatów Witkiewicza pozwolił zaistnieć tym artystom w zupełnie innej stylistyce. I stworzył płytę mocno odcinającą się od klasycznej poezji śpiewanej.
Ja miałam szczęście poznać ją we wczesnym dzieciństwie. Przez to znam teksty wszystkich utworów na pamięć od zawsze. Podejrzewam, że uczyłam się ich razem z piosenkami z Papugi Gaduły Jacka Skubikowskiego. W takiej semantycznej sieczce tworzyła się moja osobowość.
Ależ się ożywiłam czytając ten wpis, bo ja również odkryłam "Szaloną lokomotywę" w dzieciństwie! Razem z Bajorem i Piwnicą pod Baranami ponagrywanymi na VHS. Chłonęłam te magiczne słowa typu: "kłęby tytanów i rogate widma sypią gwiazd roje w wydarte otchłanie" i we mnie również zakiełkowały i odcisnęły ślad… a później zapomniałam o Grechutowych eksperymentach na parę lat. Aż tu nagle, gdy miałam jakieś 14 lat, w moje ręce wpadła kaseta "Szalona lokomotywa". Nie pamiętałam tytułu, nie wiedziałam, co mam w ręku, więc tym bardziej przeżyłam coś w rodzaju olśnienia, gdy usłyszałam słowa i melodie znane mi z dzieciństwa 😉 Od tamtego czasu regularnie wracam do tych cudownie karkołomnych interpretacji Witkacego. Niesamowite, że u Ciebie było podobnie! Pozdrawiam, żeńska połówka Pary na film 🙂
Chyba Smerfów 😀
Jak miałam 6 lat to chyba Smerfne Hity szły. 😛
to polecam sprawdzić Papugę :))
przynajmniej było spójnie 😉
Bardzo zaciekawiłam się płytą Marka Grechuty. Dzięki za polecenie!
cieszę się i jestem ciekawa wrażeń 🙂
Ja Magdaleny Fronczewskiej, Natalii i Fasolek 😀
Ależ się ożywiłam czytając ten wpis, bo ja również odkryłam "Szaloną lokomotywę" w dzieciństwie! Razem z Bajorem i Piwnicą pod Baranami ponagrywanymi na VHS. Chłonęłam te magiczne słowa typu: "kłęby tytanów i rogate widma sypią gwiazd roje w wydarte otchłanie" i we mnie również zakiełkowały i odcisnęły ślad… a później zapomniałam o Grechutowych eksperymentach na parę lat. Aż tu nagle, gdy miałam jakieś 14 lat, w moje ręce wpadła kaseta "Szalona lokomotywa". Nie pamiętałam tytułu, nie wiedziałam, co mam w ręku, więc tym bardziej przeżyłam coś w rodzaju olśnienia, gdy usłyszałam słowa i melodie znane mi z dzieciństwa 😉 Od tamtego czasu regularnie wracam do tych cudownie karkołomnych interpretacji Witkacego. Niesamowite, że u Ciebie było podobnie! Pozdrawiam, żeńska połówka Pary na film 🙂
ale świetny przypadek :))
no to obie wiemy jakie to uczucie
mnie też hipnotyzowały te przedwcześnie poznane treści 🙂